Surfowanie w sieci na wakacjach: roaming i koszty
Wakacje to dobry czas, by odpocząć od zdobyczy współczesnych technologii, jak choćby laptop czy smartfon, i oderwać się od bieżących wydarzeń poprzez łączenie z siecią lub rozmowy z zagranicy. Nie każdy jednak może sobie na to pozwolić. Przedsiębiorcy z branży IT nawet podczas urlopu muszą mieć kontakt z klientami i firmą, a przy wykorzystywaniu połączeń mobilnych szczególnie tych zagranicznych, może to być bardzo kosztowne.
Na terenie Unii Europejskiej od 1 lipca obowiązują nowe stawki za połączenia roamingowe. Ich ceny wprawdzie zmniejszyły się aż trzykrotnie, do kwoty 1,02 zł za przesłanie 1 MB, ale i tak jest to spora cena zważywszy na to, iż powszechnie używane smartfony są praktycznie non-stop on-line, co zagranicą może być szczególnie drogie.
Urząd Komunikacji Elektronicznej informuje, że operator ma obowiązek informowania nas np. SMS-em o fakcie pobierania przez nasze urządzenie transmisji danych wraz z podaniem cennika. Od kilku też lat funkcjonuje obowiązkowa blokada o nazwie Anti Bill Shock, która uruchamia się po przekroczeniu limitu płatności wynoszącego 50 euro netto, a operator powinien ponadto powiadomić wcześniej o zbliżaniu się do tego limitu oraz na życzenie klienta dać możliwość ewentualnego jego podwyższenia. Samodzielne zdejmowanie tej blokady skutkuje często kolosalnymi rachunkami, warto więc śledzić na bieżąco stan naszego konta abonenckiego w internecie lub przy pomocy aplikacji mobilnych.
Dobrym rozwiązaniem w celu uniknięcia wysokich opłat za korzystanie z sieci zagranicą jest surfowanie przy wykorzystaniu bardzo już powszechnego WiFi, które oferuje większość hoteli, pensjonatów czy innych miejsc odwiedzanych tłumnie przez turystów i gdzie ta usługa jest darmowa. Można też kupić w kraju pobytu wakacyjnego tamtejszą kartę SIM jakiegoś lokalnego operatora, co wyeliminuje koszty roamingu lub zdać się na ofertę pakietu danych włączanego i wyłączanego na życzenie przez własnego operatora.