Tankowiec na dnie Zatoki Gdańskiej

paź 23, 2018 przez

Bałtyk

EEPaul, flickr

Na dnie Zatoki Gdańskiej od siedemdziesięciu trzech lat leży wrak niemieckiego tankowca. Franken zatonął podczas II wojny światowej. Instytut Morski w Gdańsku oraz Fundacja Mare biją w tej sprawie na alarm. Z wraku Frankena może się wydostać aż do 1,5 mln litrów paliwa.

Fundacja opublikowała na początku lipca tego roku raport z badań wraku. Rozpoczęła też kampanię informacyjną na jego temat. Aktywiści wierzą, iż znajdą się środki na oczyszczenie i zabezpieczenie Frankena. Pod apelem „Zatrzymaj wyciek ropy” w dwa tygodnie zebrano prawie 19 tys. podpisów. Wrak niemieckiego tankowca spoczywa na dnie morskim na wschód od Helu, ok. 70 metrów pod powierzchnią Zatoki Gdańskiej. Radzieccy lotnicy zatopili go w kwietniu 1945 roku. Statek mierzy aż 179 metrów; razem z nim na dno poszło kilka milionów litrów paliwa, z których część zdążyła już przeciec do wód Bałtyku. Fundacja MARE oraz Instytut Morski zbadały Frankena, by stwierdzić, czy stanowi on bezpośrednie zagrożenie. Wyniki ekspedycji badawczej przedstawiono publiczności podczas konferencji na plaży miejskiej w Gdańsku Brzeźnie.

Akcja przyniosła owoce. Sprawę tankowca ma zbadać specjalnie powołany zespół, w którego skład wejdą przedstawiciele instytucji rządowych. Celem jest gruntowna analiza raportu i stworzenie konkretnego planu działań. Czas nagli; wrak jest zżerany przez korozję. Na jej skutek z pancerza Frankena ubywa rocznie około 0,1 mm stali. Konstrukcja może załamać się pod własnym ciężarem, a wtedy do wód Bałtyku wydostanie się paliwo znajdujące się w zbiornikach.

Ekspedycję badawczą przeprowadzono w kwietniu br. Wziął w niej udział statek badawczy Instytutu Morskiego w Gdańsku– r/v IMOR oraz m/y Litoral, własność bałtyckiej bazy nurkowej. Grupa nurków zbierała tam materiały przez cztery dni. – Niestety wyniki nie są optymistyczne – mówi dr inż. Benedykt Hac z Instytutu Morskiego. W momencie zatonięcia Franken mógł mieć w swoich zbiornikach ok. 2 700 ton paliwa. Ustalono, że zbiorniki mogą nadal zawierać około 1 200 ton, czyli ok. półtora miliona litrów toksycznej substancji. Badania gruntu w najbliższym sąsiedztwie tankowca wyjawiły, iż spustoszenie podmorskiego ekosystemu jest już faktem. Normy dla niektórych toksycznych i rakotwórczych substancji zostały w pobliżu Frankena przekroczone nawet kilkaset (!) razy.

Eksperci ostrzegają, iż wyciek paliwa może skazić znaczący obszar Zatoki Gdańskiej. Stanowić on będzie zagrożenie dla plaż leżących w odległości od 10 do 25 km od miejsca zalegania statku – zatem może dojść do skażenia całego obszaru Zatoki Gdańskiej: wliczamy tu cały obszar brzegowy od miejscowości Piaski aż po port na Helu. Byłaby to nie tylko katastrofa ekologiczna, ale też poważny cios zadany pobliskim miejscowościom, utrzymującym się głównie z turystyki w regionie. Skażenie wody pociągnie za sobą zamknięcie plaż, a to z kolei będzie przyczyną utraty dochodu tysięcy mieszkańców. Podczas konferencji przedstawiono plan działania dla wraku Frankena. – Najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji jest wypompowanie paliwa. Będziemy tworzyć taki plan (…)i przedstawimy go rządowi, a także zagranicznym firmom zajmującym się takimi działaniami. Szacujemy, że koszt operacji może wynieść od 8 do 30 milionów euro, a najprawdopodobniej około 20 milionów euro. Żeby zyskać jak największe poparcie społeczne dla akcji zachęcamy do podpisywania się pod apelem na naszej stronie internetowej www.fundacjamare.pl – mówi Olga Sarna, działaczka fundacji.

Tagi:

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.